Platformy: PS3, Xbox 360
Deweloper: Capcom
Data wydania: 2013
Jestem bardzo wdzięczny mojej
subskrypcji PSN Plus, dzięki której nie ominęła mnie jedna z najciekawszych
gier obecnej generacji. Dla kogoś, kto już spędził dziesiątki godzin w światach
takich gier Oblivion lub Skyrim i chętnie zagłębiłby się w kolejny bogaty,
rozbudowany tytuł, Dragon’s Dogma jest idealnym rozwiązaniem. Nowe IP okazało się na tyle popularne, że rok później została wydana
rozszerzona edycja z podtytułem Dark Arisen, którą zajmiemy się w tej recenzji. Hełm na głowę, miecz w dłoń, czar
obronny na całą drużynę i ruszamy w świat fantasy.
Fabuła: Jak wskazuje sam tytuł,
jedną z głównych ról w grze odgrywa smok. A jego pojawienie się oznacza koniec
świata. Zapobiec temu może tylko wybraniec, znany z legend jako Arisen. Nie
wychodzi na dobre naszemu bohaterowi spotkanie z tym potężnym, latającym gadem,
gdyż zostaje on pozbawiony serca. Jednak dzięki specjalnemu czarowi (a raczej
klątwie) zostaje on pozostawiony przy życiu i uzyskuje tytuł Arisen, jak się
dowiadujemy później oznaczający osobę ściśle związaną z powrotem smoka i
obrońcę ludzkości. Przemierzając krainę nasz bohater jest rozpoznawany jako
bohater, który musi stawić czoła wyzwaniu i uratować świat. Zadania są bardzo
ciekawe, pozwalają nam zapoznać wydarzeniami poprzedzającymi nasze czasy, w tym
losy poprzednich obrońców. Ponadto nie wszyscy są sparaliżowani strachem przed
końcem świata, gdyż na swojej drodze spotkamy ludzi oczekujących smoka i
wielbiących jego przybycie.
Gameplay: Rozpoczynamy przygodę
tworząc postać, jej wygląd oraz specjalizację. Wybór na początku jest nieco
ograniczony, mamy do wyboru 3 klasy postaci: Fighter, Strider oraz Mage. I już
na początku warto się zastanowić, czy interesuje nas walka w zwarciu z tarczą i
mieczem (Fighter), ataki magiczne z dystansu oraz wsparcie drużyny czarami
(Mage), czy też styl nieco mieszany, gdzie możemy z daleka atakować łukiem, lub
podbiec do przeciwnika i zadawać obrażenia nożami (Strider). Dodatkowo po
dotarciu do stolicy krainy odblokowujemy dodatkowe sześć klas i możliwość
dowolnej ich zmiany, co łącznie daje nam dziewięć klas postaci. Warrior to
rozbudowany wojownik posługujący się dużym dwuręcznym mieczem lub młotem,
Ranger jest zaawansowanym łucznikiem z potężnym łukiem a Sorcerer to mag
bitewny, potrafiący ciskać ogromne meteoryty lub tworzyć tornada. Ostatnie trzy
klasy posiadają mieszane cechy poprzednich, tak więc mamy do czynienia z
łucznikiem o zdolnościach magicznych (Magick Archer), wojownikiem władającym
czarami (Mystic Knight) oraz szybkim i zwinnym zabójcą (Assassin). Ciekawą
umiejętnością Stridera oraz Assassina jest możliwość wspinania się na większych
przeciwników, aby dotrzeć do słabego punktu rywala i tam go zranić, co
przypomina nieco grę Shadow Of The Colossuss.
Każda klasa
posiada swoje umiejętności, które możemy przypisać do przycisków oraz zestawy
uzbrojenia i elementy ubioru/zbroi. Wybór jest o tyle ważny, że ma on wpływ na
sposób w jaki będziemy przechodzili grę. W przygodzie będą nam towarzyszyć
trzej pomocnicy (Pawns), jednego pomocnika tworzymy sami wybierając dla niego
klasę oraz wygląd, a dwóch pozostałych werbujemy z innych światów (są to
pomocnicy innych graczy). Tak więc jeśli stworzymy wojownika walczącego głównie
w zwarciu, warto jako pomocników dobrać sobie np. maga który będzie nas leczył
oraz dwóch łuczników atakujących z dystansu.
Misje
wykonujemy po przyjęciu zlecenia i zebraniu informacji. Oprócz misji
fabularnych jest bardzo dużo zadań pobocznych do podjęcia zarówno z tablic
ogłoszeniowych, jak i od przypadkowo napotkanych osób. Zmienny cykl dnia i nocy
ma wpływ na rozgrywkę, ponieważ nocą spotykamy innych przeciwników, zazwyczaj
bardziej niebezpiecznych i rozjuszonych. Warto również zwrócić uwagę na
bardziej otwarte tereny, na których możemy wyglądać jak smakowity kąsek dla
potężnego gryfa lub chimery. Bossowie często pojawiają w co ważniejszych
zadaniach, pilnując jakiegoś ważnego przejścia albo skarbu. Walki z nimi należą
do tych bardziej ekscytujących, gdyż angażują całą drużynę i wymagają nieco
taktyki. W sklepach kupujemy nową broń oraz zbroję, możemy również ulepszać
ekwipunek wykorzystując zebrane materiały. Sami jesteśmy w stanie wyrabiać np.
lekarstwa, trujące strzały czy wybuchające bomby, dlatego warto zbierać
wszystko co trafi się nam w ręce.
Wykonanie: Firma Capcom wykorzystała
swój autorski silnik MT Framework, wcześniej używany m.in. przy serii Lost
Planet, Dead Rising oraz Resident Evil 5 i 6. Przystosowano go do prezentowania
nie tylko klimatycznych lochów i jaskiń ale przede wszystkim ogromnych połaci
terenu, warunków pogodowych z uwzględnieniem podmuchów wiatru oraz zmiennego
cyklu dnia i nocy. Całość prezentuje się rewelacyjnie. Kraina jest piękna i
różnorodna, od potężnych zamków po
subtelnie płynące rzeki. Roślinność kołysze się od wiatru a odpowiednia kolorystyka
przy zmiennej porze dnia nadaje grze autentyczności. Walki są bardzo efektowne,
zwłaszcza jeśli widzimy potężnego maga w akcji, który zsyła na przeciwnika
ogromny meteoryt lub ścianę ognia. Animacja stoi na najwyższym poziomie. Muzyka
bardzo szybko wpada w ucho, jest odpowiednio klimatyczna i dopasowana do
miejsca, w którym aktualnie się znajdujemy. Całość wykonania to najwyższa półka
obecnej generacji.
Warto zagrać: Głównym motorem
napędowym większości gier RPG jest rozwijanie postaci oraz zbieranie coraz
lepszego ekwipunku. Dragon’s Dogma wywiązuje się wzorowo z tego zadania. Z
każdym kolejnym poziomem czujemy, że naszemu bohaterowi przybywa siły. Nowe
umiejętności wzbogacają widowiskowe walki, a każdy założony element wyposażenia
jest widoczny na naszej postaci. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że w
zależności od wybranej klasy, rozgrywka diametralnie różni się od siebie. Jako
silny i uzbrojony po zęby wojownik ruszamy na czele ekipy, wpadając w sam
środek zadymy nie obawiając się o obrażenia, gdyż będą one na pewnie mniejsze
niż w przypadku maga, który musi rzucać czary z daleka. Natomiast
wszechstronność zabójcy pozwala mu spokojnie zaczepiać przeciwnika z łuku na
odległość, a w zwarciu dzięki zwinności unikać co mocniejszych uderzeń i kontrować
sztyletami. Ta różnorodność pozwala dłużej cieszyć się grą, zachęcając do
ponownego przechodzenia gry innym bohaterem. Sam wątek fabularny wystarczy na
przynajmniej 20-30 godzin, a zadania poboczne oraz dodatkowa wyspa (nowe
zadania, rodzaje przeciwników, ekwipunek) z rozszerzonej edycji Dark Arisen
podbija ten czas o kolejne dziesiątki godzin. Widowiskowe walki nie pozwalają
się nudzić podczas przemierzania tej pięknie wykonanej krainy. Najbardziej
cieszy fakt, że gra jest bardzo przystępna, nie zasypuje gracza zbędnymi
samouczkami i szybko wciąga. Pozytywnie zaskoczył mnie czas doczytywania, który
jest bardzo krótki. W przypadku konsol była to rażąca wada Obliviona oraz
Skyrima, kiedy wchodząc do miasta albo domu oglądaliśmy napis „Loading” przez
długie minuty (nawet jeśli gra była zainstalowana na konsoli). Tutaj taka
sytuacja nie ma miejsca. Fajny bonusem jest też możliwość robienia screenshot'ów w dowolnej chwili, co przydało się podczas powstawania tej recenzji.
Mogło być lepiej: Po spędzeniu z
grą ponad 40 godzin, nie jestem w stanie wymienić ani jednej rażącej wady tej
produkcji. Wygląda pięknie, chodzi płynnie, doczytuje się błyskawicznie. Tak
naprawdę jedyne co mogłoby usprawnić nieco rozgrywkę, to lepsze rozwiązanie
szybkiego podróżowania (coś na wzór Fast Travel ze Skyrima). Tutaj mamy do
czynienia z kryształami i kamieniami, które się zużywają przy każdym teleporcie.
Z drugiej strony jednak brak bardziej przystępnej funkcji szybkiego
podróżowania zmusza do przemierzenia całej krainy na piechotę, dzięki czemu i
powalczymy, i zgarniemy doświadczenie, i zbierzemy dodatkowe materiały,
roślinki, co na pewno się przyda. Ponadto grę na pewno wzbogaciłby sieciowy
tryb co-op, pozwalający bawić się np. czterem graczom i razem podejmować
wyzwania.
Podsumowanie: Jeden z najlepszych
przedstawicieli gatunku RPG obecnej generacji, niezwykle grywalny, widowiskowy,
długi i zróżnicowany.
Ocena: 9/10