Deweloper: Acquire
Data wydania: 2012
Posiadacze
Playstation 2 nie mogli narzekać na brak gier traktujących temat zamaskowanych
skrytobójców. Wojownicy ninja występowali chociażby Tenchu 3, Tenchu Fatal
Shadows, Red Ninja: End Of Honor. Jednak zdecydowanie najlepszą i najlepiej
ocenianą grą było wydane w 2006 roku Shinobido. Na obecną generację konsol nie
mamy wielu tytułów związanych z tematyką ninja, a jeśli już występują to w
formie action-slasherów jak Ninja Gaiden i Ninja Blade. Nasi wojownicy biegają
po ścianach, walczą z helikopterami, demonami i ogromnymi smokami. A co z
chowaniem się w cieniu, podchodami i cichymi zabójstwami? Tą tematykę niedawno
poruszyło świetne The Mark Of Ninja na PC oraz X360, a obecnie na PSVitę
dostępna jest kontynuacja wspomnianego wcześniej Shinobido. Pora zgasić
światło, założyć słuchawki i naostrzyć katanę…
Fabuła: Główny wątek fabularny
jest kontynuacją przygód z poprzedniej części. Po odzyskaniu pamięci, nasz
główny bohater (wojownik ninja o imieniu Zen), musi rozprawić się ze swoim
arcywrogiem, jednocześnie zbierając elementy magicznego lustra. Nie mamy tutaj
do czynienia z chwytającymi za serce scenami i dramatycznymi wyborami, ale
krótkie cutscenki i listy spełniają swoją rolę w informowaniu nas na bieżąco, jak
rozwija się sytuacja. A na tą mamy wpływ, wykonując misje dla trzech lordów,
próbujących przejąć władzę. Gdy zaczynamy naszą przygodę, każdy z nich przesyła
nam zlecenia, i od nas zależy dalszy ciąg wydarzeń. Sami decydujemy komu
pomożemy, kogo będziemy po cichu osłabiać i kto ostatecznie zwycięży, natomiast
na wątek fabularny związany z osobistymi porachunkami Zen’a nie mamy wpływu.
Gameplay: Zaczynamy od wyboru
zlecenia. Standardowo jednym z pierwszych jest zlikwidowanie niewygodnego
handlarza. Nieduża wioska, kilku strażników i nasz cel spokojnie spożywający
sake w zaciszu swojego domostwa. Nawet dla początkującego ninja takie zadanie
to bułka z masłem, późniejsze zadania już nie są takie łatwe. Zaczynamy od
pojedynczych celów, zbierania określonych materiałów, zwiadów, następnie
dochodzą nieco trudniejsze misje transportowe, uprowadzenia lub zlecenia
złodziejskie, a na wybijaniu całej armii czy oczyszczeniu terenu z dzikich
zwierząt kończąc.
Wszystkie nasz
poczynania mają wpływ na to, jaka jest kondycja każdego z trzech lordów, nad
czym czuwa (jak twierdzą twórcy) Harakiri Engine. W praktyce ma to przełożenie
na to, jak dobrze uzbrojeni są nasi wrogowie, jaka jest ich ilość i
umiejętności. Podejmując zlecenie można faworyzować jednego władcę i gotować
piekło dwóm pozostałym, lub osłabiać każdego po równo. Jeśli dodatkowo podczas
misji nie damy się zauważyć, każdy będzie nas uwielbiał i przysyłał prezenty
myśląc, że pracujemy tylko dla niego. Naiwniacy :)
Misje
zaczynają się gdzieś na uboczu mapy, a tych niestety jest niewiele. Pobiegamy w
lesie, górzystym terenie, małej wiosce, obozie i przy świątyni. Na szczęście
mapy nie są małe a urozmaicone zadania nie pozwalają się na nich nudzić. Nasz
bohater porusza się dość sprawnie, potrafi bardzo szybko biegać i wysoko
skakać. Gdzie nie doskoczy, pomoże sobie linką z haczykiem, a nawet poszybuje
jak latająca wiewiórka. Jeśli po cichu zakradniemy się do celu, możemy
bezszelestnie go wyeliminować za pomocą naszej katany. Nasz ninja potrafi
również wykonać specjalny atak (Zankoku), dzięki któremu możemy na odległość
pozbyć się nieszczęśnika. Następny taki atak wykonanym dopiero po dłuższym
czasie, gdy stosowny pasek się naładuje. W przypadku wywiązania się pojedynku
(lub podczas walk z bossami) możemy atakować prostą kombinacją, podbić
przeciwnika, rzucić lub wykończyć jednym ciosem kontrując jego atak w
odpowiednim momencie. Zawsze można też uciec, zaszyć się gdzieś na chwilę i
ponownie spróbować szczęścia gdy sytuacja się uspokoi.
Z misji
zbieramy roślinki, grzyby i inne składniki, które potem możemy za pomocą
alchemii przerobić w przydatne przedmioty. Dodajemy te składniki do kotła, i w
zależności od ich atrybutów możemy uzyskać mieszankę uleczającą, wzmacniającą,
przyśpieszającą, wybuchową, zatruwającą, ogłupiającą. Jeśli dodamy do tego
fakt, że mieszanka może mieć kilka wybranych właściwości, to powstaje ogrom
możliwości. Z przygotowanego wywaru robimy bombę, napój lub sushi. Nic zatem
nie stoi na przeszkodzie, aby podrzucić strażnikowi wybuchowe sushi, które eksploduje
w trakcie jedzenia.
Dodatkowo nasz
ninja rozwija swoje umiejętności w trakcie swoich przygód. Im lepsza ocena na
koniec misji (najlepiej pozostać niezauważonym i uwinąć się dosyć szybko), tym
więcej otrzymujemy złota i doświadczenia. Za doświadczenie levelujemy naszą
postać, rozwijając żywotność, siłę ataków, wytrzymałość na ciosy, zwiększając
zasięg linki z haczykiem oraz ilość dodatkowych ataków Zankoku. Ekran dotykowy
Vity pozwala łatwo sprawdzić, kto jest w pobliżu i jakie są jego zamiary. Gdy
zbliżymy się do drugiej żyjącej istoty, pojawia się ikonka (oko) z prawej
strony ekranu. Dotknięcie tej ikonki powoduje, że kamera ustawia się w kierunku
tej osoby, co ułatwia orientację i pozwala w intuicyjny sposób wykorzystać ten
dodatkowy zmysł naszego wojownika.
Wykonanie: Grafika stoi na dość
przyzwoitym poziomie. Warto pochwalić wysoką rozdzielczość i dobrze wykonane
modele postaci. Daleka widoczność pozwala ogarnąć cały teren (co było
niemożliwe w przypadku poprzednika na PS2). Obecność silnika Havok daje nam
dosyć realistyczną fizykę, chociaż nie obyło się bez efektu szmacianych lalek:)
Muzyka jest bardzo klimatyczna, idealnie pasuje do epoki w której rozgrywają
się wydarzenia i szybko wpada w ucho. W zależności od wydarzeń dostosuje się do
sytuacji. Jest spokojna gdy pozostajemy niezauważeni, lekko nabiera tempa gdy
wzbudzimy podejrzenia strażników a solidnie przyśpiesza gdy jesteśmy atakowani.
Warto zagrać: Wykonywanie misji
wciąga jak bagno. Gdy już opanujemy sterowanie i obeznamy się nieco w terenie
nikt nie jest w stanie nas zatrzymać. Mnogość możliwości jakie daje nam
alchemia pozwala eksperymentować i stosować różne rozwiązania podczas naszych
misji. Nic nie stoi na przeszkodzie aby zmontować ogromnie silną bombę, która
rozniesie watachę wroga jednym celnym rzutem, lub po odpowiednio wyważonym
napoju zamienić się w silnego, szybkiego, wytrzymałego „super-ninja” i nie
przejmować się tym, że ktoś nas zauważy tylko ruszyć w wir walki. Jednak
najwięcej satysfakcji daje skradanie i cicha eliminacja, dzięki czemu
najszybciej rozwijamy naszą postać. Zwiększanie wytrzymałości lub siły jest
wyraźnie odczuwalne i szybko zauważamy, jak potężny staje się nasz wojownik. Na
początku niedoświadczony porażką rzuciłem się na dzikiego niedźwiedzia, po czym
zostałem doświadczony porażką i musiałem się wycofać. Ale po kilkunastu misjach
wróciłem w to miejsce i niedźwiedź nie miał już żadnych szans. Pierwszy raz grę
ukończyłem w 11 godzin. I chociaż można ją ukończyć nawet w 3-4 godziny
wykonując jedynie misje z wątku fabularnego, nic nie stoi na przeszkodzie aby
skupić się na dodatkowych misjach (eliminowaniu bandytów, ochranianiu
transportu, atakowaniu konwoju wroga) i przedłużyć ten czas o kilka albo
kilkanaście godzin. Wpędzanie któregoś z władców w tarapaty a potem ratowanie
go z opresji może odbywać się niemal w nieskończoność. I do całości tego obrazu
dorzućmy jeszcze drugą grywalną postać:)
Mogło być lepiej: Misje są
zróżnicowane, ale niestety wykonujemy je na małej liczbie map. Po kilku
godzinach grania znamy na pamięć każdą lokację i już nawet nie zaskakuje nas
nieco inne rozstawienie strażników. Większa liczba map na pewno przyczyniłaby
się do większego zróżnicowania i nasz wojownik ninja nie biegałby po raz
kolejny po tych samych dachach. Wykonanie, chociaż jest przyzwoite, nie
pokazuje możliwości Vity. Modele postaci są dobrze wykonane, ale otoczenie jest
nieco zbyt kanciaste. Nie przeszkadza mi to gdy poluję na jakiegoś kupca w
wiosce, ale w lesie czy terenach górskich takie kanciaste środowisko niestety kłuje
w oczy. Dodatkowo uważam, że gra miała potencjał aby zaimplementować w niej
nieco więcej elementów RPG, jak chociażby zdobywanie nowych mieczy, zakładanie
innych elementów ubioru które np. lepiej chronią przed ciosami ale są cięższe i
poruszanie się w nich generuje więcej hałasu. Przydałoby się również odrobinę
lepsze sterowanie i większy repertuar ciosów.
Świetny, przystępny
„symulator” wojownika ninja. Posiada swoje wady, potrafi zdenerwować, ale
podawany w małych ilościach smakuje bardzo dobrze. Bezkonkurencyjny na rynku. W
dodatku na przenośną platformę.
Ocena: 7/10