piątek, 18 lipca 2014

RECENZJA: Malicious Rebirth (PSVITA)



Platformy: PSVita (wersja Rebirth), PS3
Deweloper: Alvion

Od pierwszych chwil polubiłem grę Malicious na PS3. Graficznie prezentowała się wyśmienicie, była bardzo dynamiczna, jednak niestety bardzo krótka. Dlatego z dużym entuzjazmem przyjąłem wiadomość o wersji przenośnej, zawierającej dodatkową zawartość na PSVitę. Malicious Rebirth opuściła granice Japonii we wrześniu 2013 roku, i została pominięta przez większość serwisów i gazet… a szkoda, bo to bardzo dobry tytuł.
Fabuła: W grze występują jedynie szczątkowe ilości fabuły i dialogów. Gracz przejmuje kontrolę nad postacią, która określana jest jako Spilit Vessel (do wyboru postać dziewczynę lub chłopaka) i ma za zadanie pokonać głównego Złośliwego (tytułowy Malicious) i jego strażników, aby ocalić świat. Nasza postać została powołana do życia przez tajemniczych proroków. Między walkami komentują oni nasze poczynania i dają cenne wskazówki. Poza tymi kilkoma rozmowami nie poznajemy więcej elementów fabuły.
Gameplay: Rozpoczynamy grę w majestatycznym pomieszczeniu, które jest naszą bazą wypadową. W pierwszej kampanii do wyboru mamy pięć plansz (po ich zaliczeniu odblokowujemy szóstą, ostatnią), na których czeka nas walka ze strażnikiem, pełniącym rolę bossa oraz jego zastępami. Od nas zależy kolejność podejmowania wyzwań, sami wybieramy w który wir walki rzucimy naszą bohaterkę (lub bohatera). Druga kampania to również sześć plansz, stworzonych specjalnie z myślą o wersji na PSVitę. Rozpoczynając walkę możemy poczuć się przytłoczeni ilością przeciwników i wytrzymałością bossów, jednak nasza postać uzbrojona jest w magiczny płaszcz (na myśl przychodzi pewien komiksowy bohater – Spawn).
Na początku potrafimy jedynie z jego mocą strzelać igłami lub zamienić go w potężne pięści i okładać nimi przeciwników. Jak tylko pierwszy strażnik polegnie, repertuar dostępnych możliwości szybko się powiększa. Płaszcz może stać się ogromnym, siejącym spustoszenie ostrzem, przebijającą kilku przeciwników włócznią, potężną maczugą czy też hakiem. Nasza postać używa go również jako tarczy do ochrony przed mniejszymi uderzeniami. Szybko wachlarz naszych zagrań zostaje rozbudowany o możliwość szybowania i blokowania większych uderzeń. Ale nawet z tymi wszystkimi możliwościami pokonanie ogromnych przeciwników nie jest łatwe. Esencją naszej siły oraz życia jest Aura.
Po zabiciu każdego mniejszego przeciwnika otrzymujemy Aurę, której wartość jest widoczna w lewym górnym rogu ekranu. Pierwsze zastosowanie Aury pozwala zwiększać siłę ciosów. Gdy uzbieramy trochę większą jej ilość likwidując przeciwników, mamy możliwość trzystopniowego naładowania naszej postaci Aurą. Wówczas jej wartość bardzo szybko maleje, ale ciosy wyprowadzane przez naszą postać są bardzo potężne. I to właśnie tak naładowani atakujemy bossa, który z reguły jest bardzo wytrzymały i potrafi oddać. Bardzo ważne jest blokowanie i unikanie ciosów. Bez tego po kilku uderzeniach nasz bohater rozpada się na drobne kawałki, tracąc ręce, nogi a ostatecznie umierając. Drugim zastosowaniem Aury jest uleczanie. Gdy nasza postać na skutek mocnego uderzenia straci rękę, używając Aury możemy się zregenerować. Ale musimy pamiętać, że regenerujemy jedynie ciało naszej postaci, zniszczone ubranie pozostanie dalej zniszczone:) Sterowanie zostało nieco przebudowane w wersji na przenośną konsolę, zdecydowanie na plus poprawiono robienie uników. Chociaż nie należy ono do łatwych, wymaga przyzwyczajenia i opanowania.
Wykonanie: Wykonanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Już na dużo mocniejszej konsoli PS3 gra wyglądała bardzo ładnie, i niemal bez straty została przeniesiona na PSVitę. Mniejszy ekran przenośnej konsolki maskuje wszelkie drobne niedoskonałości, dzięki czemu gra wygląda bardzo ładnie i przez większość czasu działa płynnie, nawet podczas większych zadym. Lokacje cieszą oczy dokładnymi teksturami a wrogów wykonano z dbałością o szczegóły. Muzyka i inne odgłosy to również górna półka.
Warto zagrać: Chociaż fabuły w grze mamy niewiele, to jednak atmosfera panująca w grze jest wspaniała, magiczna. Widać artystyczne podejście twórców, i to zarówno od strony graficznej, jak i dźwiękowej. Lokalizacje są zróżnicowane i każda z nich ma swój wyjątkowy, charakterystyczny motyw. Muzyka od razu wpada w ucho, zwłaszcza utwór towarzyszący nam od początku przygody. Zdobywanie nowych umiejętności urozmaica rozgrywkę i pozwala wprowadzać nowe strategie do walki z przeciwnikami. Warto zaznaczyć, że wersja na PSVitę dużo zyskuje dzięki nowym lokacjom i umiejętnościom, których jest teraz dwa razy więcej. Na przejście gry po raz pierwszy potrzebujemy przynajmniej 4-5 godzin (wersję na PS3 można ukończyć dwa razy szybciej, na co skarżyli się recenzenci), natomiast wyciśnięcie z gry wszystkich soków zajmie nam zdecydowanie więcej, ze względu na wysoki poziom trudności.
Mogło być lepiej: Niestety był potencjał na dużo lepszą grę. Uważam, że zabrakło dwóch elementów: bardziej rozbudowanej fabuły oraz eksploracji. Ciekawa historia mogłaby odpowiednio motywować graczy do walki, kilka dialogów to zdecydowanie za mało. Poza walkami przydałaby się możliwość eksploracji, czego dobrym przykładem jest Shadow Of The Colossus: do każdej walki z bossem gracz musi dotrzeć, zwiedzając wspaniały, przepełniony niesamowitą atmosferą świat. Podobne rozwiązanie nie tylko wydłużyłoby znacznie czas potrzebny na ukończenie Malicious, ale również pozwoliłoby na dużo większą immersję w świat gry. Sterowanie wymaga przyzwyczajenia się i odrobiny zręczności.

Podsumowanie: Malicious Rebirth to powiew świeżości, doprawiony dynamiczną akcją i ładnym wykonaniem. Posiada wszystkie zalety poprzedniczki, a dodatkowo naprawiono część wad. Z nową zawartością i niemal dwukrotnie dłuższym czasem na ukończenie gra jest łakomym kąskiem nawet dla posiadaczy wersji z PS3. 

Ocena: 7/10