niedziela, 15 maja 2016

Uncharted 4 Kres Złodzieja - przygoda nad przygody

Ogromna popularność serii Uncharted zobowiązuje. Przygody Nathana Drake'a rozpoczęły się w 2007 roku na Playstation 3 i doczekały dwóch kontynuacji. Każda część była lepsza od poprzedniej, i nawet wydana w 2012 roku Złota Otchłań na przenośną konsolkę Playstation Vitę, pozostaje do dzisiaj jedną z najlepiej wyglądających gier na mobilne sprzęty. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko przez Uncharted 3 Oszustwo Drake'a. Tworzona przez ekipę Naughty Dog od czterech lat, ostatnia już część jego przygód właśnie wylądowała na półkach sklepowych, podczas gdy nasz poszukiwacz przygód wylądował na zasłużonej "emeryturze". I chociaż niemal na każdym kroku widać jego ciągoty do ekstremalnych przygód, poszukiwań skarbów i zwiedzania niebezpiecznych zakątków świata, postanowił wieść spokojne życie u boku pięknej żony Eleny. Wszystko zmienia wizyta niespodziewanego gościa: uznany za martwego brat Nathana, Sam, właśnie zapukał do drzwi. W dodatku siedzi on po uszy w kłopotach. A z nich może go wyciągnąć jedynie Nathan.


Wykonanie tej produkcji to najwyższa półka. Zupełnie nowy standard w dziedzinie gier. Począwszy od wyglądu naszych bohaterów, zaprojektowanym z pieczołowitą starannością otoczeniem a na rewelacyjnej fizyce kończąc. Trudno to opisać, to po prostu trzeba zobaczyć i przeżyć. Modele postaci wyglądają obłędnie. Zadbano o najmniejsze detale. Każdy materiał, taki jak koszula, kurtka, roboczy strój czy garnitur został odwzorowany niezwykłe dokładnie i przy jakimkolwiek ruchu zachowuje się bardzo realistycznie. To samo tyczy się pozostałych elementów otoczenia, gdzie drewno wygląda jak drewno, a piach, błoto czy śnieg sprawia wrażenie jakby był wyjęty z prawdziwego ujęcia filmowego. Wielokrotnie zastanawiałem się: jak to możliwe, że udało im się tak dokładnie odwzorować wszelkie grymasy i zachowania naszych bohaterów? Oczywiście zastosowano najnowsze techniki przechwytywania ruchów ciała i mimikę twarzy znane chociażby z produkcji filmowych i animowanych. Ale tutaj mamy to wszystko obliczane w czasie rzeczywistym! Obłęd...


Eksploracja, łamigłówki, ucieczki, strzelaniny i podchody zostały świetnie zbalansowane i są podawane w odpowiednich ilościach, więc nie ma mowy o jakiejkolwiek monotonii. W stosunku do poprzednich części poprawiono właściwie wszystko co tylko można było poprawić lub doszlifować. Dodano przy tym wiele świetnych atrakcji. Jedną z nich na pewno jest lina z hakiem. Wykorzystujemy ją nie tylko podczas eksploracji, aby dostać się w trudno dostępne miejsca i zakamarki. Przydaje się ona również podczas podchodów do niczego nie spodziewających się najemników i niejednokrotnie ratuje naszym bohaterom życie, gdy np. tracimy grunt pod nogami.


Kolejnymi nowościami dla serii są dużo bardziej rozległe obszary i dostęp do pojazdu terenowego. Opcjonalnie możemy zwiedzić kilka ciekawych miejsc, i chociaż nie jest to w pełni otwarty świat jak w przypadku sandboxów, to jednak rozbijanie się jeepem po błotnistych terenach Madagaskaru daje naprawdę dużo frajdy. I jak to już bywa u Nathana Drake'a, pojazd wykorzystacie do niejednej łamigłówki, szalonej ucieczki czy pościgu.


Oczywiście nie można nie wspomnieć o tym, jak świetne wypadają dialogi i relacje między bohaterami. Standardem dla serii są dobrze nakreślone osobowości. Na każdym kroku widać, a raczej słychać, że do scenariusza zatrudniono specjalistów. Przez większość gry mamy ze sobą jakiegoś towarzysza, który zachowuje się jak żywa osoba. Możemy zatem liczyć nie tylko na pomoc, ale również słowo otuchy lub zgryźliwy komentarz. Dodatkowo mając więcej niż jedną możliwość dotarcia do celu, nasi towarzysze odpowiednio będą na nasze wybory reagować i się do nich odnosić. Na każdym kroku odczuwamy tą chemię działającą miedzy postaciami. Nawet, gdy nasz bohater zostaje zdany na siebie, często komentuje swoją sytuację i mówi co myśli, podczas gdy mamy wrażenie, że kierujemy prawdziwą postacią z krwi i kości. A czarne charaktery zachodzą za skórę nie tylko naszym bohaterom, ale i również graczowi. Aktorzy podkładający głosy pod postacie wykonali kawał dobrej roboty. Polska wersja językowa z całej serii Uncharted powinna być wzorem do naśladowania dla kolejnych lokalizowanych gier.

Uncharted 4 Kres Złodzieja ma jedną wadę: ta wspaniała przygoda niestety kiedyś się kończy. Fajnie by było obejrzeć jeszcze więcej tak zapierających dech w piersiach krajobrazów i dalej przeżywać te niesamowite zwroty akcji i trzymające w napięciu chwile grozy. Na tym wady się kończą, bo naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Przygoda kiedyś się kończy, ale nie wcześniej niż po 14-15 godzinach. A wraz z poszukiwaniami wszystkich skarbów i sprawdzaniu alternatywnych dróg dotarcia do celu dochodzą kolejne godziny spędzone przy trybie dla jednego gracza.


Dla miłośników rywalizacji przygotowano rozbudowany tryb wieloosobowy. Mecze mogą rozgrywać się między drużynami (czterech na czterech lub pięciu na pięciu) w czterech trybach rozgrywki. Standardowo mamy różne pojedynki miedzy drużynami, jednak najwięcej emocji gwarantuje tryb Command, w którym staramy się podbić terytorium wroga, jednocześnie nie tracąc kontroli nad swoim. Dodatkowo najsilniejszy gracz w drużynie (kapitan) staje się głównym celem drużyny przeciwnej, więc dodatkowo pozostali członkowie starają się go chronić, jednocześnie polując na kapitana przeciwników. Do zabawy dorzucono różne dopałki i ulepszenia, oferujące między innymi nadprzyrodzone moce dla postaci lub np. zesłanie zjawy na przeciwników. W najbliższym czasie będą dostępne dodatki, oferujące nowe mapy, tryby i inne atrakcje.



Zbierając wszystkie te elementy w jedną produkcję ekipa z Naughty Dog wypuściła na rynek solidnego kandydata do gry roku. Gry, o której przez lata będziemy mówić, do której będziemy wracać, i którą będziemy stawiać za wzór przy okazji analizowania nowszych produkcji. Ponownie poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Jeśli posiadasz Playstation 4, to grzechem byłoby nie skusić się na taką przygodę. A jeśli zastanawiasz się nad zakupem Playstation 4, to bierz zestaw z Uncharted 4 Kres Złodzieja... na pewno nie pożałujesz.

Ocena: 10/10

czwartek, 12 maja 2016

Uncharted 4 – rozpoczynamy ostatnią przygodę Nathana Drake’a



Po obejrzeniu tego filmiku, cierpliwość graczy została wystawiona na próbę. I teraz wielkie oczekiwanie dobiegło końca. Od kilku dni, w napędzie konsoli gości płytka z Uncharted 4 Kres Złodzieja. Pierwsze wrażenia utwierdzają w przekonaniu, że jest to zdecydowanie najlepiej wykonana gra na obecną generację konsol, i pewnie wśród najładniejszych gier pecetowych ze świecą szukać ładniejszych lokacji czy dokładniejszych detali. Poziom graficzny z powyższego filmiku został zachowany. Zaraz za wykonaniem dumnie stąpa niezwykle wciągająca fabuła, ze świetnie nakreślonymi postaciami.
Eksploracja, łamigłówki, ucieczki, strzelaniny i podchody zostały świetnie zbalansowane i są podawane w odpowiednich ilościach, więc nie ma mowy o jakiejkolwiek monotonii. Po ograniu około połowy tej świetnej przygody stwierdzam, że poprawiono właściwie wszystko co tylko można było poprawić lub doszlifować. Dodano przy tym wiele świetnych atrakcji. O tym wszystkim napiszę już niebawem, gdy tylko dokończę tę rewelacyjną przygodę oraz wypróbuję tryb dla wielu graczy.

wtorek, 3 maja 2016

Nioh Alpha Demo

         Dwie uwielbiane przeze mnie gry połączone w jeden, niesamowicie trudny tytuł. Tak w skrócie mogę określić testowane od kilku dni demo świetnie zapowiadającego się Nioh na Playstation 4. To połączenie to oczywiście Onimusha oraz Dark/Demon’s Souls. A dla fana tych gier to spełnienie marzeń…


Podczas grania w Nioh zdecydowanie więcej znajdziemy inspiracji serią Souls. Pasek życia oraz wytrzymałości, kapliczki będące odpowiednikami ognisk, i wysoki poziom trudności. Fani Soulsów poczują się tutaj jak w domu. Ale gra zaskoczy ich też świetnym orientalnym klimatem, dodatkowymi zmiennymi cechami wpływającymi na przebieg rozgrywki czy też rozwijaniem poszczególnych umiejętności posługiwania się różnymi rodzajami broni białej. Jeśli podczas walki trzymamy miecz uniesiony wysoko, zadajemy mocne, ale powolne ciosy. Trzymany nisko będzie wyprowadzał szybkie ciosy zadające mało obrażeń, dlatego musimy strategicznie podchodzić do pojedynków zmieniając pozycję w zależności od sytuacji. Wykonanie stoi na przyzwoitym poziomie i mocno wyczuwalna jest tutaj inspiracja serią Onimusha. A sam bohater to z wyglądu niemal brat naszego rodzimego wiedźmina Geralta.


I znów był mocny strzał w pysk! Chyba nawet jeszcze mocniejszy od tego, jaki zaserwował mi kilka lat temu Demon’s Souls. Grając w Nioh trzeba się przyzwyczaić do ciągłego umierania. I to jeszcze bardziej, niż w serii Souls. Na początek zbieramy co się da od poległych przeciwników i podbijamy poziom naszej postać. Po kilkunastu minutach grania miałem już nawet ciekawy zestaw i udało mi się niemal za każdym razem przetrwać spotkanie z kilkoma pierwszymi przeciwnikami. Oczywiście tak samo jak w serii Souls, po pokonanych wrogach zbieramy odpowiednią „walutę” za którą możemy rozwijać naszą postać i podnosić poziom umiejętności. Gdy wrócimy do kapliczki aby to zrobić, wszyscy pokonani przeciwnicy się odradzają, jak i również nasze zdrowie oraz używane przedmioty. Jeśli polegniemy oczywiście tracimy zdobyte punkty, ale mamy jeszcze szansę je odzyskać jeśli dotrzemy do miejsca naszej śmierci i „pozbieramy się”.



Tak więc każdorazowo, po pokonaniu większej grupki przeciwników stajemy przed dylematem: zapuścić się jeszcze kawałek do przodu i zobaczyć co jest dalej, czy bezpiecznie wrócić do kapliczki aby spożytkować zdobyte punkty. Ekwipunek pozostaje w naszym posiadaniu, jednak stopniowo się zużywa. Z tego co zaobserwowałem, na wysoki poziom trudności składają się tutaj przede wszystkim dwa czynniki. Po pierwsze, giniemy po jednym ciosie. Czasami po dwóch, a gdy założymy lepszy ekwipunek to przy odrobinie szczęścia po trzech. Zapewne w ukończonej wersji gry będzie można znaleźć jakiś solidny pancerz, mocno rozwinąć postać i jej odporność na ciosy itd. ale już na wstępie widzimy, że najzwyklejszy przeciwnik jest bardzo niebezpieczny. A po drugie, zmęczenie mocno daje się we znaki. Gdy spadnie nam wytrzymałość do zera i zadamy o jeden cios za dużo, nasz bohater zacznie łapać oddech, przez co będzie podatny na trafienia przez dobre 2-3 sekundy. I to wystarczy, żeby bardzo szybko zginąć. Natomiast satysfakcja po załatwieniu silnego przeciwnika jest tym większa im trudniej było go pokonać. I to jest najmocniejsza strona tego tytułu, który nagradza tych wytrwałych, cierpliwych i upartych.



Warstwa techniczna obecnie wypada nieco gorzej. Mamy do czynienia z wersją alpha, więc framerate zapewne będzie lepszy i stabilniejszy w ukończonym produkcie. Jednak już tutaj nieco martwi dodatkowa opcja w menu, która pozwala nam wybrać między wyższą rozdzielczością (z mniejszą ilością klatek na sekundę) a płynnością rozgrywki (za to w niższej rozdzielczości). I tak naprawdę trudno się zdecydować, ponieważ w tak trudnej i stawiającej na walkę grze bardzo ważna jest płynność i stabilny framerate, a przydałoby się też oko zawiesić na wyrazistej grafice. Większość czasu korzystałem z trybu większej płynności, ze względu właśnie na dynamiczny charakter potyczek, z czasem zapominając o niższym poziomie wykonania. Nie jest to najwyższa półka pod względem wykonania graficznego, więc spodziewałbym się płynnej rozgrywki w wysokiej rozdzielczości. I może to jest ten powód, dla którego została stworzona ulepszona wersja Playstation 4, która uciągnie jednocześnie i wyższą rozdzielczość, i lepszy framerate?