Obecna moda na strzelanki,
zręcznościówki, samochodówki, gry sieciowe oraz sportowe nieco odsunęła w cień
standardowe przygodówki. Dobrą przygodę dostajemy w zestawie z akcją, horrorem
albo elementami RPG i dołączonym na siłę trybem wieloosobowym. Jednak dla
osoby, która jak za dawnych lat, chciałaby pograć w spokojną ale wciągającą i
bardzo immersyjną grę, polecam Firewatch.
Firewatch jest grą widzianą z
perspektywy pierwszej osoby, w której wcielamy się w postać mężczyzny imieniem
Henry, podejmującego nową pracę jako strażnik - obserwator. Podlegający mu
teren będzie musiał pilnować i strzec przede wszystkim przed pożarami i
nierozważnymi turystami. Przygodę rozpoczynamy od krótkich wspominków z
przeszłości naszego bohatera, i to my mamy wpływ na kilka ważniejszych decyzji
w jego życiu, od momentu poznania swojej przyszłej żony, przez jej ciężką
chorobę i chęć ucieczki od pogarszającej się sytuacji. aż do podjęcia nowej
pracy w 1989 roku, kiedy to rozgrywają się wydarzenia z gry. Nasze wybory
kształtują naszego bohatera. A cała zabawa rozpoczyna się w chwili dotarcia do
wieży obserwacyjnej i pierwszego kontaktu z naszą współpracowniczką i szefową,
Delilah.
Zastajemy mały pokoik na szczycie
wieży, z łóżkiem, mapą, książkami, kominkiem. Będzie on naszym domem przez
najbliższe miesiące. Jest też radio typu walkie-talkie, za pomocą którego
porozumiewamy się z Delilah, rezydującą w podobnej, odległej o kilka kilometrów
wieży obserwacyjnej. I tak przechodzimy do najmocniejszej strony gry, jaką jest
genialny scenariusz. Rozmowy między dwójką głównych bohaterów są dobrze
nagrane, wyreżyserowane i świetnie wprowadzają gracza w świat gry. Bardzo
często mamy możliwość wyboru odpowiedzi i rozpoczęcia rozmowy na konkretny
temat. A gra nabiera tempa juz od pierwszego dnia Henry'ego w pracy, gdy grupka
nierozważnych turystów postanawia pobawić się fajerwerkami na łonie natury, a
my tracimy połączenie z resztą świata, z powodu celowo przeciętych kabli telefonicznych...
Wszystkie wydarzenia bardzo angażują
gracza. Mamy wrażenie, że miejsce w którym jesteśmy istnieje naprawdę, ponieważ
jest bardzo autentyczne. Rozległe tereny zwiedzamy na piechotę, co rusz
wspinając się po niewielkich stokach lub schodząc z górki z pomocą liny. Gęste
lasy, pola, górskie strumyczki i ponure jaskinie również nie odbiegają od normy,
wypadają bardzo nastrojowo i klimatycznie. Jeszcze bardziej autentyczni są
Henry oraz Delilah, zwłaszcza gdy mijają kolejne dni a atmosfera zaczyna się
robić coraz bardziej napięta. Relacja miedzy nimi zależy od gracza i
wybieranych dialogów. I chociaż grę możemy ukończyć po około 4-5 godzinach,
zachęca ona do ponownego zagrania, poprowadzenia rozmów i relacji na inne tory
oraz odkrycia nowych miejsc i sekretów.
Jak już wspomniałem na początku,
jest to spokojna ale wciągająca gra. Co nie znaczy że nie trzyma w napięciu,
ponieważ wielokrotnie oglądałem się za siebie w opuszczonym lecie sprawdzając,
czy nikt mnie nie śledzi. Potrafi bardzo zaangażować gracza i wielokrotnie
zaskoczyć. Po kilku obelgach od kąpiących się w jeziorze nastolatków, którzy
zostawili ogromny bałagan po sobie nad jeziorem, nie wytrzymałem i wrzuciłem
ich jeszcze grające radio do wody. Jakie było moje zdziwienie, gdy Henry przyznał
się do tego kilka dni później w rozmowie z Delilah i dostał od niej reprymendę.
Jedynie zakończenie pozostawia pewien niedosyt. Miejmy nadzieję, że kolejna gra
tej zdolnej ekipy będzie miała nieco ciekawszą konkluzję. W Firewatch zagracie
na PC oraz PS4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz