środa, 23 października 2013

RECENZJA: Dragon’s Dogma: Dark Arisen (PS3)



Platformy: PS3, Xbox 360
Deweloper: Capcom
Data wydania: 2013



Jestem bardzo wdzięczny mojej subskrypcji PSN Plus, dzięki której nie ominęła mnie jedna z najciekawszych gier obecnej generacji. Dla kogoś, kto już spędził dziesiątki godzin w światach takich gier Oblivion lub Skyrim i chętnie zagłębiłby się w kolejny bogaty, rozbudowany tytuł, Dragon’s Dogma jest idealnym rozwiązaniem. Nowe IP okazało się na tyle popularne, że rok później została wydana rozszerzona edycja z podtytułem Dark Arisen, którą zajmiemy się w tej recenzji. Hełm na głowę, miecz w dłoń, czar obronny na całą drużynę i ruszamy w świat fantasy.
Fabuła: Jak wskazuje sam tytuł, jedną z głównych ról w grze odgrywa smok. A jego pojawienie się oznacza koniec świata. Zapobiec temu może tylko wybraniec, znany z legend jako Arisen. Nie wychodzi na dobre naszemu bohaterowi spotkanie z tym potężnym, latającym gadem, gdyż zostaje on pozbawiony serca. Jednak dzięki specjalnemu czarowi (a raczej klątwie) zostaje on pozostawiony przy życiu i uzyskuje tytuł Arisen, jak się dowiadujemy później oznaczający osobę ściśle związaną z powrotem smoka i obrońcę ludzkości. Przemierzając krainę nasz bohater jest rozpoznawany jako bohater, który musi stawić czoła wyzwaniu i uratować świat. Zadania są bardzo ciekawe, pozwalają nam zapoznać wydarzeniami poprzedzającymi nasze czasy, w tym losy poprzednich obrońców. Ponadto nie wszyscy są sparaliżowani strachem przed końcem świata, gdyż na swojej drodze spotkamy ludzi oczekujących smoka i wielbiących jego przybycie.

Gameplay: Rozpoczynamy przygodę tworząc postać, jej wygląd oraz specjalizację. Wybór na początku jest nieco ograniczony, mamy do wyboru 3 klasy postaci: Fighter, Strider oraz Mage. I już na początku warto się zastanowić, czy interesuje nas walka w zwarciu z tarczą i mieczem (Fighter), ataki magiczne z dystansu oraz wsparcie drużyny czarami (Mage), czy też styl nieco mieszany, gdzie możemy z daleka atakować łukiem, lub podbiec do przeciwnika i zadawać obrażenia nożami (Strider). Dodatkowo po dotarciu do stolicy krainy odblokowujemy dodatkowe sześć klas i możliwość dowolnej ich zmiany, co łącznie daje nam dziewięć klas postaci. Warrior to rozbudowany wojownik posługujący się dużym dwuręcznym mieczem lub młotem, Ranger jest zaawansowanym łucznikiem z potężnym łukiem a Sorcerer to mag bitewny, potrafiący ciskać ogromne meteoryty lub tworzyć tornada. Ostatnie trzy klasy posiadają mieszane cechy poprzednich, tak więc mamy do czynienia z łucznikiem o zdolnościach magicznych (Magick Archer), wojownikiem władającym czarami (Mystic Knight) oraz szybkim i zwinnym zabójcą (Assassin). Ciekawą umiejętnością Stridera oraz Assassina jest możliwość wspinania się na większych przeciwników, aby dotrzeć do słabego punktu rywala i tam go zranić, co przypomina nieco grę Shadow Of The Colossuss. 
Każda klasa posiada swoje umiejętności, które możemy przypisać do przycisków oraz zestawy uzbrojenia i elementy ubioru/zbroi. Wybór jest o tyle ważny, że ma on wpływ na sposób w jaki będziemy przechodzili grę. W przygodzie będą nam towarzyszyć trzej pomocnicy (Pawns), jednego pomocnika tworzymy sami wybierając dla niego klasę oraz wygląd, a dwóch pozostałych werbujemy z innych światów (są to pomocnicy innych graczy). Tak więc jeśli stworzymy wojownika walczącego głównie w zwarciu, warto jako pomocników dobrać sobie np. maga który będzie nas leczył oraz dwóch łuczników atakujących z dystansu.

             Misje wykonujemy po przyjęciu zlecenia i zebraniu informacji. Oprócz misji fabularnych jest bardzo dużo zadań pobocznych do podjęcia zarówno z tablic ogłoszeniowych, jak i od przypadkowo napotkanych osób. Zmienny cykl dnia i nocy ma wpływ na rozgrywkę, ponieważ nocą spotykamy innych przeciwników, zazwyczaj bardziej niebezpiecznych i rozjuszonych. Warto również zwrócić uwagę na bardziej otwarte tereny, na których możemy wyglądać jak smakowity kąsek dla potężnego gryfa lub chimery. Bossowie często pojawiają w co ważniejszych zadaniach, pilnując jakiegoś ważnego przejścia albo skarbu. Walki z nimi należą do tych bardziej ekscytujących, gdyż angażują całą drużynę i wymagają nieco taktyki. W sklepach kupujemy nową broń oraz zbroję, możemy również ulepszać ekwipunek wykorzystując zebrane materiały. Sami jesteśmy w stanie wyrabiać np. lekarstwa, trujące strzały czy wybuchające bomby, dlatego warto zbierać wszystko co trafi się nam w ręce.
Wykonanie: Firma Capcom wykorzystała swój autorski silnik MT Framework, wcześniej używany m.in. przy serii Lost Planet, Dead Rising oraz Resident Evil 5 i 6. Przystosowano go do prezentowania nie tylko klimatycznych lochów i jaskiń ale przede wszystkim ogromnych połaci terenu, warunków pogodowych z uwzględnieniem podmuchów wiatru oraz zmiennego cyklu dnia i nocy. Całość prezentuje się rewelacyjnie. Kraina jest piękna i różnorodna, od  potężnych zamków po subtelnie płynące rzeki. Roślinność kołysze się od wiatru a odpowiednia kolorystyka przy zmiennej porze dnia nadaje grze autentyczności. Walki są bardzo efektowne, zwłaszcza jeśli widzimy potężnego maga w akcji, który zsyła na przeciwnika ogromny meteoryt lub ścianę ognia. Animacja stoi na najwyższym poziomie. Muzyka bardzo szybko wpada w ucho, jest odpowiednio klimatyczna i dopasowana do miejsca, w którym aktualnie się znajdujemy. Całość wykonania to najwyższa półka obecnej generacji.
Warto zagrać: Głównym motorem napędowym większości gier RPG jest rozwijanie postaci oraz zbieranie coraz lepszego ekwipunku. Dragon’s Dogma wywiązuje się wzorowo z tego zadania. Z każdym kolejnym poziomem czujemy, że naszemu bohaterowi przybywa siły. Nowe umiejętności wzbogacają widowiskowe walki, a każdy założony element wyposażenia jest widoczny na naszej postaci. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że w zależności od wybranej klasy, rozgrywka diametralnie różni się od siebie. Jako silny i uzbrojony po zęby wojownik ruszamy na czele ekipy, wpadając w sam środek zadymy nie obawiając się o obrażenia, gdyż będą one na pewnie mniejsze niż w przypadku maga, który musi rzucać czary z daleka. Natomiast wszechstronność zabójcy pozwala mu spokojnie zaczepiać przeciwnika z łuku na odległość, a w zwarciu dzięki zwinności unikać co mocniejszych uderzeń i kontrować sztyletami. Ta różnorodność pozwala dłużej cieszyć się grą, zachęcając do ponownego przechodzenia gry innym bohaterem. Sam wątek fabularny wystarczy na przynajmniej 20-30 godzin, a zadania poboczne oraz dodatkowa wyspa (nowe zadania, rodzaje przeciwników, ekwipunek) z rozszerzonej edycji Dark Arisen podbija ten czas o kolejne dziesiątki godzin. Widowiskowe walki nie pozwalają się nudzić podczas przemierzania tej pięknie wykonanej krainy. Najbardziej cieszy fakt, że gra jest bardzo przystępna, nie zasypuje gracza zbędnymi samouczkami i szybko wciąga. Pozytywnie zaskoczył mnie czas doczytywania, który jest bardzo krótki. W przypadku konsol była to rażąca wada Obliviona oraz Skyrima, kiedy wchodząc do miasta albo domu oglądaliśmy napis „Loading” przez długie minuty (nawet jeśli gra była zainstalowana na konsoli). Tutaj taka sytuacja nie ma miejsca. Fajny bonusem jest też możliwość robienia screenshot'ów w dowolnej chwili, co przydało się podczas powstawania tej recenzji.
Mogło być lepiej: Po spędzeniu z grą ponad 40 godzin, nie jestem w stanie wymienić ani jednej rażącej wady tej produkcji. Wygląda pięknie, chodzi płynnie, doczytuje się błyskawicznie. Tak naprawdę jedyne co mogłoby usprawnić nieco rozgrywkę, to lepsze rozwiązanie szybkiego podróżowania (coś na wzór Fast Travel ze Skyrima). Tutaj mamy do czynienia z kryształami i kamieniami, które się zużywają przy każdym teleporcie. Z drugiej strony jednak brak bardziej przystępnej funkcji szybkiego podróżowania zmusza do przemierzenia całej krainy na piechotę, dzięki czemu i powalczymy, i zgarniemy doświadczenie, i zbierzemy dodatkowe materiały, roślinki, co na pewno się przyda. Ponadto grę na pewno wzbogaciłby sieciowy tryb co-op, pozwalający bawić się np. czterem graczom i razem podejmować wyzwania.

Podsumowanie: Jeden z najlepszych przedstawicieli gatunku RPG obecnej generacji, niezwykle grywalny, widowiskowy, długi i zróżnicowany.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz