Gdy
wydawcy dostrzegą potencjał marki, nie wahają się wypuszczać co roku kolejną
część, sequel, prequel, spinoff. Przyznam, że sam się łapię na tym i chętnie przechodzę
kolejne kampanie w Call Of Duty oraz zagłębiam się w Assassin’s Creed. Jest
jednak wiele tytułów, które do tej pory nie doczekały się kolejnej części… a
powinny. Oto moja lista:
Alice Madness Returns
Mroczna odmiana Alicji Z Krainy
Czarów przypadła do gustu wielu graczom już w 2000 roku, gdy premierę miała
pierwsza część American McGee’s Alice. Druga część przygód Alicji z 2011 roku
(Alice Madness Returns) ponownie zaskarbiła sobie fanów mrocznym klimatem,
ładną grafiką, zakręconymi postaciami i oryginalnością. Osobiście bardzo lubię
ją za to, że jest dość długa i urozmaicona, każdy z odwiedzanych światów różni
się od siebie i oferuje zróżnicowane zagadki i mini-gry. Niezbyt udana sprzedaż
postawiła pod znakiem zapytania wydanie kolejnej części gry, jednak w ostatnich
dniach udało się pomyślnie zakończyć publiczne finansowanie projektu animowanych
odcinków Alice: Otherlands na Kickstarterze. A to, jak twierdzi sam Amercian
McGee, pierwszy krok do wydania kolejnej części gry.
Szanse: wysokie
Uwielbiana przez krytyków,
niedoceniona przez graczy. Tak w skrócie można opisać sytuację tej wydanej w
2003 roku gry. Przygoda Jade łączy w sobie dużo eksploracji, zbieractwa,
przyzwoite wykonanie i dopracowany system walki. A dobra fabuła i dialogi
dopełniają dzieła. Nie udało się sprzedać zadowalającej ilości egzemplarzy,
dlatego kontynuacja przez bardzo długi
czas była w stanie zawieszenia. Kilka lat temu pokazano krótki materiał, po
którym znów zapadła cisza. Ostatnio jednak pojawiła się informacja, że prace
nad grą trwają, a nowa generacja konsol tchnęła nowe życie w projekt. Twórcy
ponoć planowali zawrzeć elementy z którymi obecne konsole nie były w stanie
sobie poradzić i dopiero nowa generacja im to umożliwi. Zobaczymy :)
Szanse: bardzo wysokie
Binary Domain
Niewielu wad doszukali się
recenzenci Binary Domain stworzonego w zeszłym roku przez Yakuza Team, w
większości zachwalając ten tytuł. Wspominali coś o mało ciekawym trybie
multiplayer i kopiowaniu pomysłów z innych gier. Ja się pod tymi wadami nie
podpisuję, ponieważ genialny i długi tryb single player z kilkoma zakończeniami
w zupełności mi wystarcza. Fabuła z gry przypomina świetny film „Ja,Robot”, i
spokojnie mogłaby posłużyć jako tło do kolejnej części tego filmu. Jest to
głównie strzelanina, ale za to z bardzo dobrze dopracowanym systemem chowania
się za osłonami i wspierania przez drużynę. Zdobywanie zaufania naszych
kompanów rzutuje na przebieg akcji i ich nastawienie do głównego bohatera. A
konkretnie: jak kogoś przez przypadek kilkakrotnie postrzelimy albo będziemy go
drażnić głupimi tekstami to po prostu nam nie pomoże gdy będziemy w potrzebie.
Od tego wszystkiego zależy kto przeżyje, a zakończenie sugeruje, że twórcy
mieli w planie kolejną część. Gdyby tylko sprzedaż była tak dobra jak oceny…
Szanse: niskie
Bullet Witch
Obecnie naczelną wiedźmą jest
Bayonetta, jednak nie należy zapominać o jej starszej kuzynce, Alicii Claus z Bullet
Witch, wydanej w 2006 roku na Xbox 360. Gra wśród graczy wywoływała mieszane
uczucia, mi jednak bardzo przypadła do gustu. I dlatego że nie była idealna,
chętnie zagrałbym w bardziej dopracowany sequel: odrobinę dłuższy, bardziej
urozmaicony, z większym wachlarzem zagrań i lepszym wykonaniem. Niestety
studio, które stworzyło ten tytuł już nie istnieje, więc pozostaje mi tylko
odświeżyć sobie ten tytuł gdy ponownie zakupię Xbox 360.
Szanse: zerowe
Darksiders
Zawsze lubiłem temat jeźdźców
apokalipsy. Dwie części Darksiders w fantastyczny sposób obrazują Wojnę oraz
Śmierć, czyniąc z nich nie tyle narzędzia nadchodzącej apokalipsy, co raczej
potrzebujących się nawzajem „braci”, wkręconych w intrygę wyższych sił. Obie
gry charakteryzują się ładną grafiką, wciągającą fabułą, świetnymi systemami
walki, i wpadającą w ucho muzyką (zwłaszcza spod dłuta Jesper Kyd’a w drugiej
części). I chociaż akcja obydwóch części dzieje się równoległych światach,
łączy je zakończenie, które sugeruje wydanie jeszcze przynajmniej dwóch części,
na co bardzo liczę. Wyniki sprzedaży były dość przyzwoite, co niestety nie
pomogło wydawcy (THQ) który splajtował, a prawa do marki wykupił inny wydawca,
Nordic Games.
Szanse: średnie
Folklore
Często zachwalam atmosferę jaka
panuje w danej grze. W tej kwestii zdecydowanie prym wiedzie bardzo
niedoceniony Folklore, wydany w 2007 roku Playstation 3. Wystarczy chwila, aby
wciągnąć się w ten balansujący na granicy między jawą a snem tytuł. Młoda
studentka otrzymuje list od zmarłej matki. Nieżyjąca od wielu lat kobieta w
liście proponuje spotkanie w małej wiosce. W poznaniu tajemnic tego miejsca i
rozwikłaniu zagadki pomaga naszej bohaterce dziennikarz z gazety o zjawiskach paranormalnych,
a intryga okazuje się być bardziej skomplikowana niż się nam na początku
wydaje. Aby poznać całą prawdę przenosimy się do baśniowej wersji świata. Tak
jak wspomniałem wcześniej, atmosfera i klimat tej produkcji są jej głównymi
zaletami, a bardzo oryginalny system walki nie pozwala nam się nudzić, aż do
samego końca tej długiej podróży. Tak samo jak w przypadku Bullet Witch, studio
które stworzyło ten tytuł już nie istnieje.
Szanse: zerowe
Heavenly Sword
Ta wydana w 2007 roku gra miała
być pierwszą częścią trylogii. Więc pytam: gdzie jest druga i trzecia część?!
Pewnie znowu niezadowolenie wzbudziła „tylko” dobra sprzedaż. To prawda,
że przepiękne krajobrazy, rozbudowany system walki i jedna z najbardziej
rozpoznawalnych protagonistek mogły przyciągnąć więcej odbiorców. Na pewno
swoje trzy grosze dorzuciła jak zwykle marudząca społeczność recenzentów,
narzekająca chociażby na długość gry i brak funkcji online. Pewnie woleliby
sztucznie wydłużoną rozgrywkę i dorzucony na siłę tryb sieciowy. Osobiście
uważam, że długość gry jest wystarczająca, tryb a online zupełnie niepotrzebny.
Brakuje jedynie wsparcia dla trofeów, co by zachęciło do ponownego
przychodzenia i masterowania wyników. Dobrze, że prawa do tytułu posiada Sony,
gdyż twórcy z Ninja Theory zajęli się następnymi produkcjami: Enslaved oraz DMC. Wierna rzesza
fanów (w tym i ja) nadal oczekuje na wskrzeszenie tej marki i dopełnienie
trylogii.
Szanse: niskie
Kane & Lynch
Uwielbiam duet Pacino/De Niro z
filmu Gorączka (Heat). A jeszcze bardziej scenę z napadu na bank i strzelaniny
podczas ucieczki. Kane & Lynch z 2007 roku pozwala wcielić się w rolę dwóch
zwyrodnialców, podczas takich właśnie akcji. I to właśnie akcja oraz dwójka
głównych bohaterów przyczyniły się do nawet niezłej sprzedaży pierwszej części
gry. Gdy już raz zetkniemy się z Kane’em – przestępcą z wojskową przeszłością
oraz Lynchem - sadystą z zaburzeniami
psychicznymi, po prostu nigdy nie wyrzucimy tych dwóch silnie zarysowanych
postaci z naszej pamięci. Niestety druga część (2010) sprzedała się już nieco
gorzej, co zapewne przekreśliło plany na wydanie kolejnych przygód tego
nietypowego duetu. Być może sukces ciągle odkładanej w czasie ekranizacji
tchnąłby trochę życia w tą markę.
Szanse: niskie
W jednym z kolejnych postów zamieszczę moje przemyślenia na temat zapomnianych serii, które moim zdaniem powinny powrócić w blasku i chwale nowej generacji. A tymczasem, wracam do grania... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz